środa, stycznia 8

ale to nie był film

Opowiedziałabym Wam co dziś mi się przytrafiło, ale to historia tak abstrakcyjna, że i tak nikt by nie uwierzył. Sama w to nie wierzę. Dzień był ciężki, a teraz siedzę i się zastanawiam, czy to działo się naprawdę czy coś sobie uroiłam :/

Ostatnio mam problem z zasypianiem (problem ten pojawia się cyklicznie od kiedy tylko pamiętam), ale dziś to już totalnie nie zasnę. Emocjonalnie sięgnęłam chyba własnych granic wytrzymałości.

W południe do moich drzwi zapukała dziewczyna - Ewa. Dziewczyna, z którą spędziłam dziś kilka godzin, a której z pewnością nie zapomnę do końca życia. Zastanawiam się wręcz czy przyjdzie taki dzień, w którym NIE pomyślę o tym, co się z nią dzieje.

Wiele spraw dziś mi się rozjaśniło w głowie, poznałam odpowiedzi na wiele pytań, które krążyły mi w myślach od dawna. Nie przyniosło to jednak oczekiwanego zaspokojenia ciekawości. Przeciwnie. Przygniotło ogromem czystego skurwysyństwa i zostawiło po sobie dziesiątki kolejnych pytań.

Dla jasności nie jest bezpośrednio związana z moim życiem, ani tym bardziej z moim mężem, bo jakoś tak mogło to zabrzmieć. Nie. To coś zupełnie innego. Coś na co bym nie wpadła, a gdyby ktoś opowiedziałby mi to jeszcze dziś rano - postukałabym się w głowę.

Ten dzień mogę podsumować jednym - faktycznie czasem lepiej jest nie wiedzieć wszystkiego. Jak to mawiał mój dawny znajomy - im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.

4 komentarze:

  1. Wobec tego będziesz musiała się z tym zmierzyć. Bo czasu cofnąć już się nie da...

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, to święta prawda. Czasem lepiej nie wiedzieć...

    OdpowiedzUsuń
  3. Och rety aż się zaciekawiłam, cóż ta Ewa Ci naopowiadała...

    OdpowiedzUsuń