piątek, września 6

PUP part 2

Czas na następny kawałek smutnej historii ;)

Staż, o którym pisałam Wam wczoraj miał być stażem imiennym, tzn. stażysta sam nawiązuje kontakt z wybranym przez siebie pracodawcą, jeżeli ten wyrazi chęć przyjęcia go do siebie, wypełnia wniosek, w którym wyznacza sobie konkretnego stażystę z imienia i nazwiska. Jak już wiecie nic z tego nie wyszło.

Wcześniej w PUPie dostałam informację, że we wrześniu będą jeszcze staże, ale już kierowane, czyli pracodawcy składają wnioski, ale bez wyznaczania konkretnej osoby.

Szokiem było dla mnie to, że tym razem urzędnicy nie czekali, aż przypadkiem do nich wpadnę, tylko powiadomili mnie telefonicznie, że są już oferty i mam przyjść "coś sobie wybrać". Z nowymi nadziejami pojechałam od razu do urzędu. Wyczekałam swoje w kolejce, po czym dostałam segregator z ofertami staży i miałam wybierać. Z ciekawości zwróciłam uwagę na gwarancję zatrudnienia po zakończonym stażu, jak można się domyślać wszędzie było "brak". Ciekawe, że wcześniej w moim przypadku stanowiło to problem nie do przeskoczenia :]

Wtedy już było dla mnie jasne, że nie mogłam dostać wcześniej stażu, bo pieniążki na staż owszem są, ale nie dla jakichś podrzędnych instytucji. Nie, drodzy Państwo, PUP ma pieniądze na staże tylko dla swoich "zaprzyjaźnionych" urzędów i zakładów. Układy, układziki...

Wszystkie oferty pochodziły z miejsc, które przerabiają jednego stażystę po drugim. Nie muszą zatrudniać za własne pieniądze zwykłego pracownika, bo i po co, skoro PUP wyśle stażystę i praca będzie wykonana niemal za darmo? A później PUP wyśle następnego i następnego itd.

Urząd pracy, przynajmniej ten, z którym ja mam nieprzyjemność współpracować, nie ma na celu znalezienia pracy czy pomocy młodemu człowiekowi na starcie. Nie, bo głównym celem urzędu pracy jest znalezienie taniego pracownika dla swoich "kompanów". I tak to się kręci.

Myślę sobie - trudno, niech będzie i tak, byleby mieć w końcu jakieś zajęcie.
Oferty dotyczyły głównie jakiejś pracy administracyjnej czy biurowej, wszystkie na jedno kopyto więc w końcu wybrałam miejsce najbliżej mojego domu. Przeczytałam program stażu, nie było żadnych wymagań, którym bym nie sprostała, więc pełna nadziei wyszłam z urzędu ze skierowaniem.

Dziś chyba nie czuję się na siłach by kontynuować moje wywody. Z resztą sama się dziwię, że powstała z tego taka rozlazła historia :/
Życzę Wam więc cierpliwości, przynajmniej tym zainteresowanym tematem ;)
Tymczasem idę się relaksować :)

7 komentarzy:

  1. Kochana masz przynajmniej możliwość wyboru stażu, czego u mnie nie ma. Samemu staż trzeba załatwić i jeszcze powiadomić ich o tym do maja, bo potem nie zapłacą gdyż nie mają już kasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam załatwiać sama i nic z tego nie wyszło. A z tym wyborem to nie chwal dnia przed zachodem słońca, lepiej poczekaj na koniec historii ;)

      Usuń
    2. Ja kilka razy sobie załatwiłam, zle było za późno według UP i nie zapłacili.

      Usuń
  2. a to jeszcze będzie ciąg dalszy historii ze stażem? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. a wiec czekam na cd bom strasznie ciekawa.....

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepsze i ironiczne...znajdujesz staż, żeby zdobyć doświadczenie, taki jaki sobie wymarzyłaś, ale musisz być zatrudniona na 3 miesiące. W innym wypadku nie...ehh POlska

    OdpowiedzUsuń