Zawsze kiedy mam coś załatwiać w jakimś urzędzie jestem wręcz chora. W końcu wybrałam się do urzędu pracy, od dziś jestem zarejestrowanym bezrobotnym :/ Jako ten niezarejestrowany czułam się chyba lepiej :P Swoją drogą skrót tego zacnego miejsca jest bardzo adekwatny - kiedy ktoś się tam udaje, naprawdę jest w "PUPie" :P
Trochę zdziwiłam się, że spotkanie z pośrednikiem wyznaczono mi dopiero za tydzień. Czy wszędzie tak jest? Nie pamiętam dokładnie jak to było, kiedy rejestrowałam się po maturze, ale wydaje mi się, że wszystko to odbywało się jakoś szybciej.
Ostatnio czuję się w tym wszystkim strasznie zagubiona, a mąż mój, zamiast mnie jakoś podnieść na duchu tylko mnie dołuje. Nie jestem pewna, czy robi to specjalnie, czy to kwestia jego charakteru, ale to naprawdę kiepska sytuacja.
A teraz korzystając z tego, że po dwóch dniach piekielnych temperatur można w końcu pooddychać, idę z przyjemnością wypić ciepłą kawę :D
edit:
rozbawiło mnie dziś strasznie, że według urzędu pracy język obcy można znać albo słabo, albo biegle :D Miałam niemała zagadkę ku któremu z nich się skłonić ;) Może ktoś powinien wytłumaczyć urzędnikom jakie są poziomy biegłości językowej?
u mnie też dziś nareszcie można oddychać:)
OdpowiedzUsuńmnie ta przyjemność odwiedzenia pup czeka w czwartek:/
Jak słyszę słowo PUP to mnie już ciarki przechodzą :/
OdpowiedzUsuńW PUP'ie pracy nie znajdziesz!!! Ludzie tam pracujący są jak z Matrix'a ;)
OdpowiedzUsuńpracy nie, ale można czasem znaleźć staż
UsuńWyrejestrowałam się z UP, bo mam pracę. Nigdy w niczym nie pomógł, a jak znalazłam staż to akurat nie mieli już kasy na opłatę. Błędne koło.
OdpowiedzUsuńSpróbować nie zaszkodzi, tym bardziej, że w tym momencie nie mam za dużo opcji, a nawet jeśli się jakaś znajdzie to w każdej chwili można się wyrejestrować.
UsuńOgólnie nie mam nic przeciwko urzędom, ale do PUP-u szłam z ogromną niechęcią. Nie pamiętam, kiedy mi wyznaczyli spotkanie z doradcą, możliwe że dopiero po kilku dniach, ale wolałam jak najrzadziej. Zarejestrowałam się dla ubezpieczenia, a do doradcy byłam nastawiona bardzo sceptycznie i aż mnie kobieta pozytywnie zaskoczyła. Poziomy swoich języków akurat umiałam w przybliżeniu umieścić na tej jakże bogatej skali, ale zdecydowanie powinni to przemyśleć, bo to serio śmieszne :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia tak poza tym!
Hmmm to akurat nie urzednikom trza tłumaczyć, tylko ustawodawcom i tym co te papierki wymyslają. W wiekszosci przypadków urzędnik tak naprawdę bogu ducha winny. Wiem bo sama PUPowcem byłam troche czasu :D
OdpowiedzUsuńmi też kazali przyjść tydzień po pierwszej wizycie, a ta pierwsza trwała całe 2 minuty :( Ale staż znaleźli mi na tej następnej wizycie, więc trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńA następną wyznaczyli po jakim czasie?
Usuńnastępną? hmm, na następnej dostałam staż i wtedy chodziłam chyba z 4 razy, po skierowania, skierowania na badania, potem zanieść te badania, na podpisanie umowy i na wysłuchanie szczegółów, nachodziłam się...
UsuńOjj no to pożal się Boże z tymi urzędnikami:/ a spotkanie z pośrednikiem? Pewnie wszędzie jest inaczej. U mnie np są spotkania grupowe, ale tez po kilku dniach.
OdpowiedzUsuńTesz bylam kiedys w PUPie ;) i nie pamietam jak to bylo z tymi posrednikami ale pewnie w kazdym miescie jest troche inaczej ;)
OdpowiedzUsuń