poniedziałek, czerwca 11

zaproszenie

Myślę, że nie są dla Was tajemnicą stosunki, które ostatnimi czasy mam z bratem. Dość kiepskie. Wręcz beznadziejne w porównaniu z tymi, jakie mieliśmy wcześniej - zanim wyjechałam z domu, wyszła za mąż etc.

Po małym konflikcie, jaki mieliśmy na tle tego jak traktuje naszą mamę, miałam już pewność, że nie będę chrzestną jego dziecka - ponoć wcześniej były takie plany. W zasadzie nie ukrywam, że nie zasmuciło mnie to, wręcz przeciwnie jestem z tego faktu zadowolona, bo wszelkie głębsze kontakty z bratem i jego żoną są dla mnie trudne i problemowe, a w sytuacji gdy byłabym chrzestną chciałabym uczestniczyć w życiu malucha jakoś bardziej niż teraz.

Generalnie trudno się z nimi dogadać. Nie tlyko mi, oni po prostu tacy są. Ale szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że aż tak.
Mama tłumaczy ich przede mną, że są zajęci, zalatani, że nie mają czasu. Ale to nie jest dla mnie żadne wytłumaczenie.
W niedzielę odbędą się chrzciny ich synka. Wiem o tym, bo mama wspominała mi dość dawno. Podobno kiedy mama zapytała ostatnio czy będą nas zapraszać (mnie i męża) powiedzieli, że tak. W sumie to dla mnie dość oczywiste, bo takie uroczystości zawsze spędzamy całą rodziną. A nasze stosunki nie są aż tak tragiczne, żeby się obrażać czy coś...

I wszystko super tylko zastanawiam się ciągle kiedy niby chcą nas zaprosić skoro do tej pory tego nie zrobili... Wystarczyło zadzwonić, to zajęłoby kilka minut...

Owszem jest mi przykro. I o ile w ogóle doczekamy się jakiegokolwiek zaproszenia to raczej nie wybiorę się tam. Wydaje mi się, że wypadałoby poinformować o tym co najmniej kilka tygodni wcześniej. Bo po pierwsze nie mieszkam w sąsiedztwie, a taka podróż to nie pstryknięcie palcem. Po drugie wszyscy mamy zajęcia, szkołę, pracę i własne obowiązki, których nie da się odwołać z dnia na dzień. Po trzecie pozostaje kwestia prezentu, na to też potrzeba czasu i może nie każdy z dnia na dzień może wyciągnąć z kieszeni kilkaset złotych.

I wiecie co jest najgorsze?
Że później to ja będę ta zła, która źle się zachowała, bo nie pojechała na chrzciny bratanka.

11 komentarzy:

  1. A to już w następną niedzielę?
    Wiesz nie znam waszej sytuacji (albo znam tylko z jednostronnego opisu) ale żeby tak siostry na chrzciny dziecka nie zaprosić...
    Swoją drogą to takie zaproszenie też powinno być trochę bardziej oficjalnie niż przez telefon "to wpadnijcie na dwunastą" i na pewno wcześniej. Bo z tego co zrozumiałam to dziecko juz chyba starsze jest. Nie jak kiedys miesiąc po urodzeniu się robiło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak w następną,za 6 dni. Dziecko urodziło się w lutym.
    Niedawno chrzciny robiła moja kuzynka, zadzwoniła do wszystkim dwa miesiące wcześniej, żeby podać datę i poprosić, żebyśmy na wtedy koniecznie załatwili sobie wolne. A kilka tygodni przed chrztem dodatkowo dostaliśmy papierowe, oficjalne zaproszenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z moim ojcem i bratem też ciężko się dogadać, a później - tak jak piszesz - ja wychodzę na tą złą. Ehh, ciężko... a może spróbowałabyś zadzwonić i zapytać? Dobra, może uznają, że się narzucasz, ale w końcu przede wszystkim tutaj chodzi o dziecko, no nie? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj na pewno nie zadzwonię. Jeśli nie jestem mile widziana to nie będę się narzucać, nie warto. Nie chodzi tylko o dziecko. Nie wiesz z jaką pogardą oni na nas patrzą. Z resztą do tej pory nie miałam nawet okazji do dziecka podejść. Na święta nie odezwali się do mnie nawet słowem.
      Zwyczajnie nie zasłużyłam na takie traktowanie.

      Usuń
  4. Hm.. Ja z moim nie mamy też super relacji, nie kłócimy się, ale i nie mamy okazji, by porozmawiac, jedynie czasem jak przyjedziemy oboje na święta. Ale skoro piszesz, że się nie pokłóciliście , to trochę żarty sobie robi, żeby na chrzciny synka własnej siostry nie zaprosic! Czasem najbliżsi są gorsi od znajomych, jakby wcześniejsze wspólne życie w dzieciństwie, nie istniało. A co do Mamy, to powinna przegadac do rozumu bratu i cos powiedziec, że tak się nie zachowuje. Mama to mama, ją każdy słucha i powinna scalac rodzinę. Jeśli zadzwonią, powinnas jechac, chociaż się pokazac. A prędzej czy później, jeszcze brat się odezwie jak będzie potrzebowac pomocy, tak najczęściej jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy też nie taktuje tak jak powinien, ale ona to znosi bo chce się widywać z wnukami, więc i tak do niego nie przemówi.
      Z resztą niby kiedy mieliby zadzwonić. Nie pojadę, bo taki wyjazd dla nas to cała operacja logistyczna, oni o tym wiedzą. Takich spraw nie załatwia się z dnia na dzień.

      Usuń
  5. U mnie w rodzinie chrzciny są zawsze bardzo kameralne, ale to nie znaczy,ze w piątek się dzwoni,że w niedzielę ma się przyjść... Skoro brat Was do tej pory nie zaprosił to widocznie nie zależy mu na dobrych relacjach z siostrą-jakkolwiek brutalnie to brzmi. Ja bym nie szła i miała gdzieś co sobie o mnie pomyślą. Gdyby chciał na pewno już by zaprosił.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak znam życie to wiedzą, że mama cię powiadomiła o terminie chrztu i uważają sprawę za załatwioną.Może tylko zadzwonią 2 dni przed. Według nich dla "formalności" . Oczywiście jeśli nie pojedziecie to będzie już obraza na całego bo przecież "wiedziałaś". Nie wyobrażam sobie żeby nie zaprosić siostry bezpośrednio ale cóż, ludzie różnie postępują.Serdeczności Żabko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Relacje między mną a nimi oraz te między nimi a mamą nie są ostatnio najlepsze, głównie przez bratową. Mama zapytała delikatnie czy będą nas zapraszać, powiedzieli że tak, ale nie poprosili ją o przekazanie nam tego.
      Dla mnie oficjalnie żadne chrzciny nie istnieją. Może po prostu nie chcą nas zaprosić.

      Usuń
  7. wiem że w rodzinie bywa różnie sama nie mam rodzeństwa więc nie mam prawa głosu ale powiem tak z rodzeństwem źle a bez niego jeszcze gorzej:/
    dzięki za podanie nowych namiarów:* wracam do blogowego świata mam nadzieję że już się tak nie zaniedbam jak ostatnio:*

    OdpowiedzUsuń