czwartek, marca 6

Rok temu zaczęłam pracę w pewnej firmie. Może pamiętacie - prowadziłam zajęcia w szkołach. Ogólnie całkiem fajne zajęcie, chociaż cała otoczka i organizacja dość mocno stresująca, a z "szefami" czasem trudno było dojść do ładu. Sama praca była całkiem przyjemna, ale nie ukrywam, że kiedy pojechałam tam ostatni raz czułam ulgę, że już koniec.

Pierwsze pieniądze jakie dostałam przyszły w umówionym terminie. Wszystko się zgadzało. Chociaż nie były to duże kwoty. Na drugą wypłatę przyszło trochę poczekać, bo nie dość, że odkładana kilkakrotnie na następne terminy to i tak żaden z nich nie został dotrzymany i pieniądze wpłynęły dłuuugo po czasie. Z innego numeru konta, ale jakie to miało wtedy dla mnie znaczenie? Nie miało żadnego, przecież w końcu dostałam moje pieniądze, a już się bałam, że nigdy ich nie zobaczę.

Kamień z serca!

Przygoda z firmą zakończyła się, a ja byłam pewna że już koniec stresu z ich powodu.
Dostałam PIT na złą kwotę. A że się kompletnie na tym nie znam, to sądziłam, że może przyjdzie jeszcze drugi :] Tak, tak, w końcu o podatkach w szkole nie uczą... Odczekałam, w końcu z drugą koleżanką, która tam pracowałam skonsultowałyśmy problem. A że ze mnie mały detektyw (nawet nie wiecie, co można znaleźć w internecie) to małymi krokami doszłam do tego w czym jest problem...

Druga wypłata wpłynęła z konta firmy, której dokumentację chwile temu zajął prokurator, w związku z oszustwami gospodarczymi, praniem brudnych pieniędzy itd... W tytule przelewu oprócz "mojej" firmy podana była jeszcze inna, a jakże - znalazłam. Zachodnia firma, która z uporem wykorzystując luki w prawie oszukuje polskie firmy. Bierze na siebie obsługę kadr, a potem nie płaci składek, ZUSów itp. I tej drugiej wypłaty właśnie nie zawiera mój PIT...

Mój dawny znajomy mówił mi zawsze "im mniej wiem tym lepiej śpię". Ano tak. Prawda. Też wcześniej spałam lepiej.

Oczywiście podjęłam już próbę wyjaśnienia sytuacji, z marnym skutkiem, bo pani księgowa będzie dostępna dopiero w piątek. Trzeba czekać. A ja nie lubię czekać.

Jeszcze brakuje żeby i do mnie przyszedł prokurator. A jak nie on to Urząd Skarbowy na pewno. Do więzienia mnie zamkną, jak nic.

9 komentarzy:

  1. Na pewno nie będzie tak źle - i do więzienia Ci jeszcze daleko ;) Ale rzeczywiście nie przyjemna sytuacja...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się totalnie na tym nie znam. Nie mam pojęcia, jak za rok się tym zajmę;p Jak dla mnie płacenie podatku PIT, to znaczy już dorosłosc. Nie skończenie 18 lat, a właśnie to;p
    Nie martw się, będzie dobrze. Ale fakt, faktem, jak nasz kraj to wszytsko możliwe i przyczepią sie do tego co nie trzeba. Ale tak źle byc nie możę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki wszystko jest w porządku to nic trudnego, pracujesz, pocztą dostajesz PIT, dajesz komuś do rozliczenia, albo robisz to sama jeśli potrafisz obsłużyć ten program (u nas mąż się tym zajmuje sam więc na pewno nie jest to trudne :P ) i tyle. Co innego kiedy pracodawca odwala takie cuda...

      W takim razie ja szybko dorosłam bo PIT musiałam rozliczać zaraz po maturze :P

      Usuń
  3. Będzie dobrze, nie gdybaj na zaś, wszystko się wyjaśni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co się miało wyjaśnić to się już wyjaśniło, bo informacje które mam są z oficjalnych źródeł, nie wiadomo tylko jak ustosunkuje się teraz do nich pracodawca. Równie dobrze może powiedzieć, że tych pieniędzy u niego nie zarobiłam i tyle. Nie mam żadnego potwierdzenia.

      Usuń
  4. Oj, niezbyt ciekawa sytuacja. Mam nadzieję,że wszystko się wyjaśni.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę z pit'ami zawsze kojarzą mi się problemy, sama nie wiem czemu tak. Po prostu tak i już. Oby wszystko było dobrze i żeby Cię nikt nie "ścigał" :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oby wszystko dało sie wyjasnic...

    OdpowiedzUsuń
  7. O rety, ale cyrki, wspolczuje. Mam nadzieję, że da się wsio wyjasnic jak trza

    OdpowiedzUsuń