Ja rozumiem, że PMS, że obniżony nastrój itd., ale to już przegięcie. Od kilku dni mam tak fatalny humor, jakiego nie miałam przynajmniej przez ostatnie 6 lat. I nie istnieje żaden racjonalny powód tego stanu. Moje hormony zupełnie oszalały.
Jest mi smutno, źle, czuję się samotna i zestresowana. I chce mi się płakać i krzyczeć i jeść.
Czekolada nie pomaga. Ciasteczka tez nie, tylko wyrzuty sumienia jeszcze większe. Ćwiczę jak zwykle, ale to nie pomaga. W trakcie też chce mi się płakać. Złego humoru nie udało mi się też utopić w wannie pełnej piany. Nie mam już pomysłu. Chyba muszę przeczekać. Mam nadzieję, że w tym czasie uda mi się nikogo nie zamordować.
Może za mało słońca? :) Trzymam kciuki za szybki powrót do formy :) Czasem taki "dół" jest potrzebny...
OdpowiedzUsuńMnie kiedyś pomagała muzyka i śpiewnie na głos i skakanie. Ale to czasy gimnazjum ;p
OdpowiedzUsuńO, mam właśnie dokładnie tak samo. Wczoraj byłam wściekła na wodę w wannie..... :(
OdpowiedzUsuńja ostatnio tak miałam w ciazy....
OdpowiedzUsuńMój PMS tez ostatnio się wydłużył i wyostrzył. A kiedy jestem zła, wściekła i chętnie bym każdego utopiła to włączam muzyke i zaczynam tańczyć po pokoju :) o dziwo pomaga :)
OdpowiedzUsuń