Dzisiaj przyszłam ponarzekać. Na męża mojego.
Chyba wyczerpał mi się limit cierpliwości na ten miesiąc (oby nie na cały rok), bo wolałabym żeby w ogóle się do mnie nie odzywał niż odzywał i tym samym tak potwornie drażnił. Nie wiem co jest tego powodem, ale ostatnio chyba przestał już całkiem słuchać co do niego mówię. Dlatego trafia mnie szlag, kiedy po raz któryś z kolei zaczyna dokładnie ten sam temat, mimo, że wcześniej już milion razy mu tłumaczyłam. A jak mówię, że już mówiłam, to on robi wielkie oczy i zaczyna od nowa. A jak już mnie zezłości to zamiast dać mi święty spokój zaczepia mnie jeszcze bardziej, jakby sprawiało mu przyjemność, że mnie wkurza.
Zawsze musi mieć ostatnie słowo, a we mnie po prostu wszystko się gotuje...
Ostatnio mam sporo stresów, więc tym bardziej staram się unikać bezsensownych kłótni (bezsensownych bo do niego i tak nie dotrze to co powiem), w takich sytuacjach najczęściej wychodzę, ale co z tego skoro on wtedy mówi o tyle głośniej żebym i tak usłyszała?
A ponoć to o kobietach mówi się, że są złośliwe :-]
wytrwałości życzę....
OdpowiedzUsuńwytrwałości i dużo cierpliwości.
OdpowiedzUsuńO rety, skąd ja to znam..
OdpowiedzUsuńJa od wczoraj mam wrazenie ze moj Mąż ma PMS mimo iż jest facetem...strasznie irytujacy jest chwailami, dobrze ze tylko chwilami...
OdpowiedzUsuńnie jesteś sama -ja mam podobnie , chyba w końcu kupie dyktafon raz nagram a mąż będzie sobie odtwarzał :) wytrwałości kochana
OdpowiedzUsuń