Wychowałam się na wsi. Dawniej było tam trochę łatwiej. Niby świat idzie do przodu, wkraczają nowe technologie, wszystko, by tylko ułatwić ludziom życie, a jednak czasem ma to odwrotny skutek. Ludzie "rozjeżdżali się po świecie". Przyrost naturalny w niewielkiej wsi był żałośnie mały. Z czasem zwyczajnie zabrali nam autobusy, bo trasa była nierentowna.
Rano miałam czym dojechać do szkoły, ale po południu nie było już czym wracać. Jedynym wyjściem było przejechać do wsi oddalonej o kilka kilometrów, a potem piechotą, niecałą godzinę iść do domu. Spacer - nic strasznego, dopiero kiedy trzeba do domu zanieść torby z zakupami, albo iść w ciemności, na mrozie robi się nieprzyjemnie.
Ale zniosłam to. Moja mama miała za to dużą motywację do zrobienia prawa jazdy i zrobiła je - pomimo strachu, wieku i niewielkich predyspozycji.
Kiedy pomyślę dziś o tych powrotach przechodzą mnie ciarki.
Ale wtedy tak tego nie odbierałam. Trzeba było iść to szłam - i tyle. Nie rozczulałam się nad sobą ani nad naszym losem. Nie przezywałam jak ciężko jest tam żyć.
Od kilku lat mieszkam w dużym mieście. Miejskie autobusy jeżdżą tu co chwile (co ma też swoje minusy, zwłaszcza w porze letniej kiedy okna w nocy są otwarte). Przejechanie z jednego końca miasta na drugi nie stanowi problemu, poza czasem, który trzeba poświęcić, ale tego akurat się nie przeskoczy.
Być może dlatego nie potrafimy w tej kwestii dogadać się z mężem. Dla niego już samo wyjście z domu czasem jest barierą nie do pokonania :] Jeśli gdzieś można dojść w 5 minut to jeszcze jest dla niego do zniesienia, ale podróż autobusem?! Niczym wyprawa na drugi koniec świata.
Temat ten wziął się oczywiście z urzędu pracy - a konkretnie moich wypraw do niego - ostatnio to u mnie dość naturalne, że wszystkie tematy wyrastają z PUPu :D
Przejechać autobusem aż dwa przystanki?! Szaleństwo!
Auto oczywiście też mamy. Ale wychodzi na to, że dwa przystanki autem to też za daleko ;)
ja też mieszkam na wsi ale już troszkę większej przynajmniej autobusy mamy co 20 minut:D
OdpowiedzUsuńale ja jak mam wybierać wolę chodzić pieszo lub rowerem z nosidełkiem z tyłu auto to dla mnie zło koniecznie kiedy pada....
Kiedy pada wszystko jest złe ;)
UsuńU mnie nie ma autobusów, prawa jazdy też nie mam, a w mieście dwa przystanki wolę przejść pieszo, bo szkoda mi na bilet :P Także ja jestem przyzwyczajona do chodzenia i wcale mi to nie przeszkadza;) Słuchawki w uszy i idę ;) I tak sobie myślę, że gdybym miała prawo jazdy, to już pewnie bez samochodu nigdzie bym się nie ruszała, a z tego co słyszałam, to bardzo często tak jest... ^^
OdpowiedzUsuńTo są dosłownie dwa przystanki, ale wyjątkowo od siebie daleko. Pieszo zajęłoby to pewnie jakieś 40 minut w jedną stronę, więc w tej sytuacji wolę autobus ;)
UsuńJa co prawda prawo jazdy mam, jeździć też lubię, ale jeśli chodzi o poruszanie się po mieście to mi jest jednak wygodniej pieszo.
O rety!
OdpowiedzUsuńWidocznei czasem autobus lepszy niz auto :) w sumie ja lubie nawet komunikacje miejska w moim miescie...a samochodu nie mam wiec i tak jestem na autobusy skazana...no moze bardziej na tramwaje (bo nimi czesciej jezdze) ale jednak na komunikacje miejska..
OdpowiedzUsuń;*