środa, kwietnia 3

Gdybym miała opowiedzieć co u mnie, musiałabym smęcić i narzekać jak bardzo mi źle z powodu ciągłej zimy. I nic nie poprawia humoru. I wyczerpują się resztki sił psychicznych i fizycznych.
Ale po co narzekać skoro to nic nie zmieni?

Kupiłam dziś książkę Ewy Chodakowskiej. Miałam szczere chęci by wypróbować nowe ćwiczenia, ale po samej rozgrzewce miałam dość. Zero siły.

Święta minęły na szczęście szybko. W poniedziałek mama czuła się już lepiej, więc mogłam wrócić do siebie. Sobota i niedziela dały mi popalić, ale poza tym święta w miarę ok.

Szukam sposobu na przetrwanie do wiosny, bo naprawdę ledwo żyję...

3 komentarze:

  1. To chyba jak każdy, ja też powoli trace rozpęd... chwytam się jak tonący brzytwy wesołych ksiązek, wizualizacji, dobej muzyki i komedii... masakra, ja chce wiosne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ze mną jest dokładnie tak samo... Proszę o więcej ciepła i słońca, bo już jadę na resztkach energii :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Też pragnę już wiosny,słońca .Staram się nie poddawać i wymyślam co rusz nowe pomysły na swoja wiosnę.Tak więc czas oczekiwania wypełniłam po prostu planowaniem przyszłych mam nadzieję sukcesów i miłych ,zaskakujących zwrotów w zyciu:)

    OdpowiedzUsuń