Przyszedł dzisiaj Pan Fachowiec z polecenia. Kolega-kolegi-kolegi - oczywiście. W zasadzie przyszedł drugi raz, ponieważ wcześniej postał tylko pod drzwiami, bo zabrakło mu siły przebicia w walce z domofonem ;]
W dość krótkim czasie ponarzekał, pomarudził, pokręcił, pomącił (a jakżeby inaczej) rzucił nas na kolana podając swoją cenę, zirytował nas swoim wolnym terminem (który tydzień temu miał być za dwa tygodnie od wtedy, a dziś już jest za trzy tygodnie od dziś) i poszedł.
Mój uraz do Panów Fachowców rośnie zastraszająco.
Z lepszych wiadomości to jestem na 38 dniu A6W - puchnę z dumy i radości, że już niedługo koniec, bo szczerze mówiąc znudziły mnie już ciągle te same ćwiczenia. Zaczęłam też zestaw na nogi, ale moje kolana strzykają z niezadowolenia. Starość nie radość - wiadomo ;)
O proszę, proszę.
OdpowiedzUsuńSama wiadomość o fachowcu mnie nie zaintrygowała, jak te ćwiczenia.
Sama próbowałam, ale skończyłam z powodu wirusów, ale może znowu wrócę. Lato tuż tuż, muszę jeszcze coś znaleźć na uda, bo chciałabym mieć szczuplejsze:)
Może pochwalisz się później zdjęciem brzuszka :)
Zaczynałam już różne ćwiczenia na nogi, ale większość za bardzo obciąża jednak kolana. Najlepiej jednak pobiegać :)
OdpowiedzUsuńJestem na to za leniwa:D
UsuńCzyli spotkałaś prawdziwego fachowca:)
OdpowiedzUsuńNiestety nie po raz pierwszy w moim życiu ;)
Usuń38! nieźle- ale jakie efekty? Ja już kilka razy próbowałam, ale ochota szybko przechodziła;p
OdpowiedzUsuńNa efekty nie mogę narzekać. Mięśnie naprawdę są jak ze stali :P Szkoda, że na razie chowają się za tłuszczykiem :]
Usuń