Moje prywatne przygotowania do świąt dobiegają powoli końca. Wczoraj udało mi się skompletować prezenty, z których jestem naprawdę zadowolona i miałam dużą frajdę przy ich pakowaniu. Sprzątanie mieszkania też jest już na wykończeniu, a choinka stoi ubrana już od poniedziałku. Tak się zastanawiam i to chyba pierwsza żywa choinka jaką mam :) Udało nam się znaleźć ładną, niedużą choinkę, z gałązkami równiutkimi prawie jak z obrazka ;)
W poniedziałek rano wyjeżdżamy do mojej mamy i wygląda na to, że tam przygotowania dopiero się zaczną...
Nie ukrywam, że nie lubię świąt, więc to wszystko tym bardziej mnie drażni. Kiedy byłam dzieckiem święta były wielkim wydarzeniem. Żyła jeszcze babcia, więc zjeżdżała się do nas cała rodzina. Przy stole był tłok. Było wesoło, śpiewaliśmy kolędy, a przed północą wychodziliśmy razem na pasterkę.
Dzisiaj do kolacji siadamy we troje z mężem i mamą, więc nie jest to nic wyjątkowego. Mama już od jakiegoś czasu stwierdza "nic dziś nie zrobiłam, przecież jeszcze dużo czasu, a jak nie zdążę to trudno - przecież święta i tak będą". A mnie denerwuje to o tyle, że mama takie niefrasobliwe podejście ma do momentu aż ja przyjadę do domu, a wtedy włącza jej się jakiś motorek i urabia się po łokcie zmuszając do tego i mnie, a do stołu wigilijnego siada totalnie wyczerpana. Takie święta nie mają dla mnie w sobie nic "magicznego". A najbardziej nie lubię tego, że muszę udawać że mi się to wszystko podoba. Od lat ta sama choinka, którą znowu będę musiała ubrać, wszystko identyczne jak rok wstecz.
Marzą mi się inne święta. Spokojne, harmonijne, beztroskie.
Większość z nas, jak się słyszy, nie lubi Świąt. Może właśnie dlatego, że kosztują zbyt dużo przygotowań. A może by tak z większości prac zrezygnować, zbierając same profity w postaci miłej i radosnej atmosfery, nie zepsutej przez niepotrzebne czynności:-). Myślę, że w tym roku mi się udało.
OdpowiedzUsuńMyślę, że przy odpowiedniej organizacji z niczego rezygnować nie trzeba. W moim mieszkaniu jest już całkiem świątecznie, a zrobiłam wszystko co chciałam. Ale "świętować" nie będę tu, tylko u mamy, a tam już nie zależy to ode mnie, nie będę przecież mamy pouczać co i kiedy powinna była zrobić...
UsuńPodobne mam marzenie, jesli o święta chodzi..
OdpowiedzUsuńto czemu mama nie jedzie do Was?? było by po Twojemu?? a brat ? nie je z Wami?
OdpowiedzUsuńBrat wigilie spędza z rodziną żony, ale przyjeżdża następnego dnia na obiad lub my jedziemy do niego, więc mama nie będzie chciała spędzić świąt gdzie indziej.
Usuńno tak rozumiem w takim razie się nie da:)
UsuńMoże za rok zaproś mamę do siebie i pokaż jej jak wyglądają Twoje wymarzone święta? Może wtedy wróci magia.
OdpowiedzUsuńNie ma takiej możliwości, bo tam jest jeszcze mój brat z dzieciakami.
UsuńJa lubię święta i wszystkie przygotowania do nich:) Prezenty kupione, choinka ubrana, pierniczki upieczone... Można chwilę odpocząć.
OdpowiedzUsuńŻyczę zatem, aby kolejne święta były takie o jakich marzysz :*
OdpowiedzUsuń