Wczoraj wróciliśmy do domu.
Wydaje się, że te najtrudniejsze dni już minęły, przynajmniej dla mnie, bo wróciłam do siebie, zmieniłam środowisko. Tutaj rozmawia się o innych sprawach, mimo, że myśli krążą ciągle w tym samym miejscu.
Trudno jest żegnać malutkie dziecko, które jeszcze chwilkę wcześniej biegało po podwórku i było dla wszystkich powodem radości.
Zmienia się zupełnie perspektywa patrzenia na codzienność i tok myślenia. Wszystko wydaje się jakieś nieistotne. A przecież świat dalej jest obok i dalej trzeba żyć. Tylko jak radzić sobie ze strachem o to, że za chwilę znowu coś się zawali? Że nagle bez uprzedzenia kogoś zabraknie? Życie jest tak kruche...
Ten strach zajmuje każdą cząstkę mojego mózgu.
Nie wiem czy kiedyś się go pozbędę.
Witam. Mam zaszczyt wręczyć Ci nominację ”Liebster Blog Awards”, za trud włożony w prowadzenie bloga. Proszę odpowiedz na 11 pytań. Więcej informacji jak i pytania znajdziesz Tu: http://fasolik.blogspot.com/2013/11/nominacja-bloga-do-liebster-blog-awards.html
OdpowiedzUsuńsama nie wiem co napisać.... życie jest kruche niestety i nigdy do końca nie możemy być pewni niczego a takie młode życie ach jakie to nie sprawiedliwe:/
OdpowiedzUsuń;-(
OdpowiedzUsuńSmutne... Niby śmierć to taka oczywista rzecz,ale zawsze przychodzi nie w porę, i nie pod ten adres.
OdpowiedzUsuńChyba nie ma nic bardziej przykrego i tragicznego niż odejście dziecka...
OdpowiedzUsuń