poniedziałek, marca 25

samozwańczy fryzjer artysta ;)

Jakoś nie ufam fryzjerom. Pierwsze i ostatnie farbowanie skończyło się tym, że zamiast blond wyszłam ruda, w zasadzie kasztanowa. Z podcinaniem co prawda jedna fryzjerka radzi sobie całkiem nieźle, ale ostatnio przypadkiem trafiłam do innej i niestety okazało się, że pocieniowanie włosów przerosło jej możliwości i zafundowała mi prawdziwe schodki... :/

Z tego powodu od dawna sama farbowałam włosy. Metodą prób i błędów znalazłam odpowiednią farbę i byłam całkiem zadowolona z efektów. Słońce rozjaśniło mi pojedyncze pasma, a to podobało mi się jeszcze bardziej. Do czasu.

Końce włosów miałam już naprawdę bardzo rozjaśnione, a na głowie zagościło zdecydowanie za wiele odcieni na raz. Naiwnie myślałam, że wystarczy pokryć farbą całe włosy i będzie ok. Całe szczęście, że naszła mnie refleksja i chwila zastanowienia :P

Zamiast na całe włosy nałożyłam farbę (której używałam już od ponad roku) na jedno pasmo, żeby sprawdzić czy faktycznie kolor będzie jednolity. Nie był. Bardzo nie był. U nasady włosy zostały standardowo w kolorze ciemny blond, za to od połowy, czyli tam gdzie były już dużo jaśniejsze rozjaśniły się jeszcze bardziej zostawiając po sobie popielato zielony odcień platynowego blondu.

Przynajmniej raz w życiu miałam dobry pomysł i nie zafarbowałam się cała na siwo :)
Uratowałam sytuację zupełnie inną farbą, którą też przetestowałam na pojedynczym paśmie.
I to niestety jedyny pozytyw dzisiejszego dnia.

Przeziębienie dalej trzyma, promotor podniósł mi ciśnienie do granic możliwości, a bluzka, którą sobie upatrzyłam ostatnio przez szybkę i miałam kupić na pocieszenie, z bliska okazała się zupełnie beznadziejna.

Jutro musi być już tylko lepiej ;)

P.S. Shelby, czekam nadal na jakiś kontakt, wysłałam Ci już maila ;)

15 komentarzy:

  1. Ja tam się sama nie farbuję, bo jakoś nie umiem się cała farbą pokryć (włosów znaczy, na głowie - gwoli ścisłości:P), ale do fryzjerów tyż mam ograniczone zaufanie. W rezutacie farbuje mnie koleżanka, a fryzjera odiwedzam jeno w PL i jeno sprawdzonego już od roków kilku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już opanowałam sztukę nakładania farby chyba do perfekcji ;) Najważniejsze to wyrobić sobie mięśnie w ramionach, żeby nie mdlały w trakcie :D

      Usuń
  2. A ja chciałam być blondynką :P Ja mam trochę inny problem, bo po 4 latach bycia rudą, przefarbowałam się na brąz i niestety po kilku myciach po farbowaniu... nadal jestem ruda xD Znaczy nie tak bardzo, ale pod słońce widać, szczególnie gdy zbliża się czas ponownego farbowania xD Nie wiem, może złej farby używam... ale kiedy farbowałam w czerwieniach, ta farba była super. Weź, zachciało mi się być brunetką, to teraz mam, haha :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może to ten brąz po lekkim "wypraniu" ma rudy odcień i to nie wina poprzedniej farby? Mi się marzy farba, która od słońca i szamponu nie zmienia koloru ;)

      Usuń
    2. Nie, to raczej wina farby samej w sobie, bo widać to też bliżej głosy, gdzie włosy zdążyły dawno odrosnąć po farbowaniu na rudo :) O, mnie też! Byłoby idealnie :D

      Usuń
  3. a ja jeszcze nie farbowałam włosów. Może jak zacznę siwieć? Choć mam dziwny kolor, to go lubię, eh to przyzwyczajanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zafarbowałam raz, nie wiem dlaczego, ale okazało się wtedy, że w jaśniejszych włosach mi znacznie lepiej ;) Jednak natura nie do końca trafiła ;)

      Usuń
    2. Ja się boję, że jak zafarbuję to mi zniszczy włosy i już nigdy nie wrócę do mojego koloru. Nie wiem np jaki naturalny kolor ma moja mama, ona też już sama nie pamięta ;) Tak jej się naturalny nie podobał... ;)

      Usuń
  4. Ja poczekam z farbowanie do czasu gdy będę miała więcej siwych włosów (bo pojedyncze już niestety się zdarzają). Jak się ma ciemniejsze włosy i je rozjaśnia to bardzo trudno potem utrzymać jednolity kolor bo odrosty reagują dziwnie na farbę :P
    Dobrze, że zrezygnowałaś z farbowania całych. Aż się przelękłam jak przeczytałam o tym pomyśle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatecznie zafarbowałam całe, ale inną farbą i jest ok ;)

      Usuń
  5. Mi niestety coraz więcej siwulców wychodzi :/, a zaraz po farbowaniu szczególnie :(. Z usług fryzjera korzystałam kilka razy - raz były to moje mega fajne wiśniowe pasemka, a za drugim razem miał być kasztan, ale nie wyszedł i pani skasowała mnie ostatecznie za samo strzyżenie. Zazwyczaj farbuję się albo sama, albo robi to mój Karol lub mama i o dziwo zazwyczaj coś wychodzi :), choć włos mój w farbowaniu jest dość trudny, bo gruby i napigmentowany - naturalnie mam bardzo ciemno brązowe włosy, dosłownie o ton od czarnego, a urodziłam się rudzielcem. Zazwyczaj wychodzi ciemny brąz/ czerń z pobłyskiem/refleksem w kolorze farby (ale przynajmniej siwych tak bardzo nie widać). Ostatnio zaszalałam i zrobiłam sobie ombre - zdumiewająco fajnie wyszło, tylko mam wrażenie, że po prawie 2 miesiącach się sprało...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie kilka razy farbowala mama mojego M. srtednio to na razie wychodzi wiec niedlugo wynieram sie do fryzjera...zoabczymy jak to wyjdzie...
    aktualnie ejstem farbowana blonynka a wczesniej była ruda a naturalnie to jestem szatynkato tak na marginseie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. czyli jednak dobrze że spróbowałaś bo siwe włosy jeszcze nie teraz w modzie:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też nie ufam fryzjerom dlatego sama farbuje włosy. U mnie jest na odwrót- mam czarne końcówki z odrosty takiego koloru na jaki zafarbuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Będzie lepiej. Czasem też się cieszę z takich nagłych olśnień, które ratują mi życie, ale za rzadko się zdarzają :D.

    http://bozepomozmiiprowadz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń